Konsultację psychiatryczną warto umówić zawsze wtedy, gdy doświadczamy złego samopoczucia psychicznego od 2 tygodni w górę. Empatia i profesjonalizm to połączenie, którym powinien odznaczać się każdy dobry psychiatra. Bydgoszcz to także lokalizacja, w której w razie potrzeby można skorzystać z konsultacji z doświadczonymi
Jak przygotować żołnierza, by strzelał do kobiet i dzieci? Oto co siedzi w głowach rosyjskich dowódców "Powinniśmy zastanowić się, co się dzieje w głowach rosyjskich dowódców. Oni skazują tysiące ludzi na śmierć. Nie tylko Ukraińców, lecz także swoich" - mówi w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" dr płk rez. Jan Wilk, psychiatra, były naczelny psychiatra wojskowy i szef kliniki psychiatrii Wojskowego Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy.

Szukasz najlepszego dla siebie psychiatry w Wałbrzychu? Sprawdź opinie pacjentów, ceny, usługi i bezpłatnie umów się na wizytę!

Specjalistyczne Gabinety Prywatne dr med. Elżbieta Olejarz wtorki - Rejestracja: 601 663 365 lek. med. Teresa Rusicka Rejestracja: 603 706 337 lek. med. Artur Sipowicz asipowicz@ Rejestracja: 601 665 587 lek. med. Rafał Marcinkowski czwartki - Rejestracja: 604 440 223 lek. med. Robert Romanek czwartki - Rejestracja: 662 130 032 dr n. med. Artur Jakubowski Rejestracja: 518 787 033 mgr Magdalena Szwarc-Gajewska poniedziałki i środy od Rejestracja: 604 517 667 dr n. med. Jan Wilk piątek: 14:30 - 18:00 Rejestracja: 601 642 936 dr n. med. Grzegorz Srokowski Rejestracja: 608 591 155 lek. med. Iwona Patyk @ Rejestracja: 505 898 909 dr. n. med. Piotr Gasiński Rejestracja: 506 107 441 Anita Ziółkowska poniedziałki: 10:00 - 18:00 Przez najbliższy miesiąc przyjmuję zapisy na darmowe konsultacje wraz z analizą składu ciała, które odbywać się będą w poniedziałek 16:00-18:00. Rejestracja: 665 639 383
dr Benita Włodarczyk – psychiatra. Najczęściej występujące dolegliwości fizyczne u pacjentów z zaburzeniami występującymi pod postacią somatyczną to bóle brzucha, zaparcia, nudności, bóle głowy, kręgosłupa, a także zespół jelita drażliwego. Somatyczne objawy występujące u pacjentów są bardzo uciązliwe, gdyż ze
Jesteś właścicielem tej firmy? Chcesz zarządzać stroną swojej firmy na naszym serwisie i móc na bieżąco aktualizować informacje, żeby wpływać na pozycję w wyszukiwarce Google? Zarządzaj stroną tej firmy Dodaj opinię Dziękujemy za dodanie opinii o firmie: Wilk Jan, dr nauk med. Spec. psychiatra Po weryfikacji, wpis pojawi się w serwisie. Błąd - akcja została wstrzymana Opinie użytkowników Skorzystałeś z usług tej firmy lub specjalisty? Podziel się swoimi doświadczeniami, oceń i zostaw komentarz. Twoja opinia stanowi cenny materiał poglądowy dla reszty odwiedzających nas osób. Postaraj się aby była obiektywna, uwzględnij wszystkie wady oraz zalety. Pamiętaj - na najbardziej negatywną ocenę zasługują jedynie skrajne przypadki braku profesjonalizmu, a o przeszkodach we współpracy czasem decyduje siła wyższa. Dziękujemy za Twój wkład w budowę bazy opinii i zachęcamy do zapoznania się z komentarzami innych użytkowników. Dodaj opinię jako pierwszy! Dodaj opinię Polecane artykuły Na podstawie swojego doświadczenia i wykształcenia Sylwia Łucja Jaskólska oferuje usługi takie jak: konsultacja psychiatryczna, ocena stanu psychicznego, psych. Gdzie Sylwia Łucja Jaskólska ma swój gabinet? Sylwia Łucja Jaskólska przyjmuje pod adresem: Gen. J.Hallera 2C Bydgoszcz. Kurpińskiego 19 Bydgoszcz. Zamotani w maskałaty pojawiają się niczym zjawy, siejąc w szeregach przeciwnika strach i chaos. I szybko znikają. Na razie jest ich niewielu, ale wkrótce powstanie pierwsza w historii polskiej armii szkoła dla Bydgoszczy, Torunia czy Włocławka o Międzyrzeczu wie niewiele. Miasto bliskie jest zapewne tylko miłośnikom militariów, w jego pobliżu znajduje się bowiem Międzyrzecki Rejon Umocnień, perła na mapie europejskich fortyfikacji. Dziś bunkry okupują nietoperze, a młodzi zjeżdżają tu z całej Polski, by toczyć gry może wkrótce miasto rozsławi szkoła snajperów, która powstaje w 17. Wielkopolskiej Brygadzie Zmechanizowanej, elitarnej jednostce, której żołnierze od lat uczestniczą w misjach pokojowych i stabilizacyjnych ONZ i NATO. Teraz są w Afganistanie, szykują się do Czadu. Szkoła snajperów będzie pierwszym takim ośrodkiem w historii polskiego wojska. Armia ma, co prawda, strzelców wyborowych, ale system ich szkolenia i wykorzystania nie przystaje do rzeczywistości. Nawet termin „strzelec wyborowy” jest z poprzedniej epoki. Gen. bryg. Mirosław Różański, dowódca 17. WBZ, uważa, że angielski termin snipe (strzelać z ukrycia) jest precyzyjniejszy: - Strzelec wyborowy wykonuje zadania w składzie własnego pododdziału, snajper może działać samodzielnie, gdy zajdzie potrzeba, na terenie wroga. I takich żołnierzy szkolimy - tłumaczy RokuMirosław Rózański, lat 46, generalskie wężyki otrzymał 3 lata temu, przez ponad rok był najmłodszym generałem Wojska Polskiego. Ojciec trójki dzieci, miłośnik książek Łysiaka, hobby - myślistwo, nominowany w roku 2007 do nagrody Żołnierza Roku, za pomysł szkoły snajperów. Wśród podwładnych ma opinię człowieka sprawiedliwego. Potrafi odsiać ziarna od plew, bo sam jest żołnierzem z krwi i kości - w ubiegłym roku dowodził w Iraku Brygadową Grupą Bojową. Jego credo: „Iść zdecydowanie przez życie” zaowocowało wieloma pionierskimi puka do koszarW brygadzie życie podporządkowane jest kolejnym wyjazdom na misje. Przez trzy tygodnie w miesiącu pododdziały, monitorowane przez specjalne centrum, szkolą się w polu. Bardzo intensywnie, po kilkanaście godzin dziennie. W zamian dostają jeden dzień wolny. Wtedy kompania znika z koszar, co budzi zdumienie w niektórych kręgach. Generał wie swoje: - Jesteśmy dzięki temu w zgodzie z Kodeksem pracy, na misjach funkcjonuje się nam łatwiej, ludzie pracują kreatywniej, w większości to kadra zawodowa, która potrzebuje innej motywacji niż żołnierze służby zasadniczej. Ideę ośrodka dla snajperów przyniosło życie. Na drugiej zmianie w Iraku strzelcy przeszli chrzest bojowy. W kwietniu 2004 r. gdy wybuchło powstanie As Sadra, żołnierze brygady bronili City Hall, ratusza w Karbali. Rozpętało się piekło, Polacy zastrzelili osiemdziesięciu terrorystów, ale gdyby nie wsparcie strzelców wyborowych, nie obeszłoby się bez ofiar po naszej stronie. Wtedy armia zobaczyła, jak bardzo przydatni są snajperzy. Amerykanie inwestują w nich, bo wyliczyli, że się to opłaca, podczas wojny w Zatoce Perskiej snajperzy likwidowali bezszelestnie całe plutony. Gdy w roku 2005 generał Różański obejmował ponownie, po trzyletniej przerwie, dowództwo 17. WBZ, miał świadomość, że jego żołnierzy czeka udział w wojennych misjach. Nie miał wątpliwości, że dobrze wyszkoleni strzelcy mogą stworzyć duży potencjał bojowy, pod warunkiem, że zmieni się formułę szkolenia. Zaproponował model oparty na doświadczeniach amerykańskich i brytyjskich. Przekonywał, kogo trzeba i po cichu we własnej brygadzie tworzył podwaliny pod w armii Dzięki wsparciu gen. broni Waldemara Skrzypczaka, dowódcy Wojsk Lądowych, strzelców wyborowych „wyłuskano” z plutonów, tworząc dla nich odrębną sekcję. To w armii była rewolucja, bo zaczęli szkolić się indywidualnie. Przedtem strzelec wyborowy, „jedynak” w plutonie, miał takie same obowiązki jak pozostali i brakowało mu czasu na trenowanie umiejętności. - Snajper to człowiek do zadań wyjątkowych i powinien być w sposób szczególny traktowany, tak jak dzieje się to w innych armiach - twierdzi generał. - Zaprosiłem do współpracy policyjnych antyterrorystów, bo policja szkoli snajperów od lat, a w wojsku tylko się mówić o „teamie Różańskiego”.- Na poligonie okazało się, że „czarne berety” celnością ustępują tylko „gromowcom”, a przewyższają tych z jednostek specjalnych - pisała „Polska Zbrojna”.„Polityka” przyłożyła wojskowej wierchuszce za brak amunicji do nowoczesnych fińskich karabinków TRG 22 i nieodzownych przyborów dla strzelca, takich jak dalmierz laserowy czy kalkulator balistyczny, a nawet termicznej bielizny, co powodowało, że ludzie sztywnieli, leżąc godzinami na Nie demonizowałbym problemu, rodziło się nowe, a to wymaga rozwiązań systemowych - tłumaczy generał. - Teraz mamy to, co zaplanowaliśmy, zatwierdzono projekt ośrodka. Jesteśmy w fazie organizacyjnej, w tym roku doskonałySnajper musi być zrównoważony, cierpliwy, mieć siłę charakteru. Długo się przygotowuje do zadania, a na jego wykonanie czasem ma godzinę, dzień lub dwa. Musi umieć mistrzem w tym fachu nie jest łatwo (nawet z matematyki trzeba być niezłym), jeszcze trudniej ujść z życiem. Czeczeni podrzynali rosyjskim snajperom gardła, Rosjanie palili ich żywcem, a snajperki rozjeżdżali czołgami. - Są znienawidzeni przez przeciwników, a taki sposób rozprawy z nimi ma przerazić innych, odstraszyć - mówi płk dr Jan Wilk, ordynator bydgoskiej Kliniki Psychiatrii, w której leczą się ofiary pourazowego stresu przykazanieSnajperzy z 17. WBZ nie chcą wymieniać swoich nazwisk, nawet prawdziwych imion, tylko pseudonimy. Na rozmowę z nami zgodziło się pięciu (w sekcji jest ich 8), wszyscy z korpusu starszych szeregowych zawodowych. Już na początku zastrzegają: „Żadnych szczegołów”, nawet miejsca zamieszkania. Niedawno wrócili z Afganistanu, byli w Iraku. Gazety idą w Polskę, rodziny wiedzą tyle, że są w wojsku. - Oburzyło nas to, co napisał jeden taki, że „piąte przykazanie nas nie obowiązuje”, zabrzmiało tak, jakbyśmy byli mordercami bez skrupułów. Gdy widzisz głowę faceta 300 m od siebie, nie zastanawiasz się, czy strzelić. Strzelasz, bo wiesz, że jeśli ty tego nie zrobisz, zginą twoi koledzy - mówi „Baśka”, niewysoki, o wydatnie zarysowanej szczęce, gdzieś spod ściany wschodniej. Wojsko to ich pasja, jest ruch, adrenalina, bo jednostka „misyjna”. „Jędrek” i „Henryk” w cywilu zarabiali znacznie więcej. Mieszkają w jednostce, w bloku koszarowym, w 4-osobowych pokojach, bo pierwszeństwo do mieszkania mają żonaci, a wynajęcie kosztuje słono. Twierdzą, że to ma dobrą Nasza praca to nieustanne zbieranie informacji o balistyce, technikach strzeleckich, maskowaniu. Szukamy, gdzie się da, w literaturze fachowej, w Internecie. Gadamy, dopingujemy się, uczymy. Trzeba mieć celne oko i pomyślunek, trzeba trafić za pierwszym razem, następnego może nie być - podsumowuje „Lucek”. Jak sektaMają ksywę „szkoła duchów”, bo muszą być niczym zjawy, zlikwidować obiekt, czasem zabić, choć to słowo nie pada, zasiać popłoch. Pracują w duecie: strzelec i obserwator, jeden ubezpiecza drugiego. To funkcje zamienne, czasem czekają kilkanaście godzin na pojawienie się celu, a z lunetą przy oku długo nie poleżysz. Łączy ich zaufanie bezwarunkowe, rozumieją się bez słów. Dlatego wkrótce pożegnają jednego z kolegów. Mówią krótko: - Uderzyła mu sodowa, straciliśmy do niego - Jesteśmy trochę jak zakon, a raczej sekta. Witamina „W” odpada, bo tracisz pewność ręki, o papierosach zapomnij, bo dymek może cię zdradzić, nawet para z ust. Gdy leżysz i milczysz, ciało drętwieje, czas się wlecze niemiłosiernie. Uspokajają rodzynki, najlepiej w czekoladzie, bo zabijają też głód. Akcja wymaga solidnego przygotowania, trzeba sprawdzić teren, wziąć pod uwagę wszystkie elementy: noc czy dzień, nów czy pełnia księżyca, teren lesisty, otwarty czy dowódcę za nowoczesny sprzęt, ale marzy im się kilka gadżetów. Denerwują ich nietrafione zakupy np. radia R-3501, dobre na wartę, ale nie dla nich, więc kupują radia sami, podobnie jak część produktów do czyszczenia broni, te, które dostają, są marnej robią stroje, tzw. maskałaty, podczas ćwiczeń w polu trudno ich nie zauważyć. Są zakutani od stóp do głów, nazywają to stylem żulowatego myśliwego. Niektórzy korzystają wyłącznie z własnych kredek, bo dają pewność, że nie wyskoczą na twarzy Maskowanie to żmudna robota, robi się to pod teren akcji, wykorzystując okoliczne rośliny, trawy. Nie ma gotowych wzorów, wiadomo, że trzeba „złamać” sylwetkę, aby kształtem nie przypominała człowieka, schować broń i przyrządy optyczne, bo odbijają światło. W terenie zabudowanym maskałaty są nieprzydatne, wtedy wyobraźnia musi pracować ze zdwojoną siłą. - W Afganistanie byłem w polu prawie siedemdziesiąt godzin. Zmęczenie, brud, pot, ale dało się wytrzymać. Nawet głodu nie czujesz, gdy jesteś nastawiony na wykonanie zadania. Tylko głupi się nie boi, strach zabijają przekleństwa, wulgarne, nie dla damskich uszu, ale na co dzień zachowujemy się OK - śmieje się „Baśka”.U kapelana nie szukają rozgrzeszenia ani pocieszenia u psychologa. - Jestem żołnierzem - kwituje problem „Jędrek”, który w kwietniu pożegna armię. Odejdzie też „Henryk”, kilku strzelców zostanie instruktorami w „szkole duchów”. Wiadomość o niej już poszła w Polskę. Na forum internetowym pojawiły się pytania: „Jak się tam dostać?” Ludzie piszą: „Takie coś mnie kręci, podoba mi się życie samotnego wojownika”. Generał nie pozostawia żadnych wątpliwości. Kandydatów na snajperów kierować będą na kursy dowódcy jednostek, selekcja psychofizyczna będzie bardzo ostra. To nie miejsce dla samotnych myśliwych zafascynowanych zabijaniem.

* Wiktor Dróżdż, dr n. med. specjalista psychiatra Bydgoszcz, ul. Czerkaska 32, tel. 0502 06 40 44, tel. 052-585 42 68, [email protected] przyjęcia: poniedziałki, czwartki po 16.00 (rejestracja telefoniczna) * AKADEMICKIE CENTRUM PSYCHOLOGICZNE Staffa 1 Bydgoszcz Tel:(052)3708404 www.acpp,ukw.edu.pl

Kiedy zabili mu całą załogę, ten twardy facet załamał się. Siadł i tępo patrzył przed siebie, ciało odmówiło posłuszeństwa; nie był w stanie ruszać ręką ani nogą. Rozpoznanie: ostry stres pola walki. Ewakuowano go do kraju. Kiedy zabili mu całą załogę, ten twardy facet załamał się. Siadł i tępo patrzył przed siebie, ciało odmówiło posłuszeństwa; nie był w stanie ruszać ręką ani nogą. Rozpoznanie: ostry stres pola walki. Ewakuowano go do kraju. Porucznik, komandos z elitarnej formacji, który hartował się podczas trudnych misji w Bośni, Iraku i Afganistanie, znalazł się w Klinice Psychiatrii 10 Wojskowego Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy. Otamowanie - określili jego stan lekarze. Przez kilka miesięcy wyprowadzali pacjenta na prostą: najpierw nie mówił prawie nic, potem z siebie wyrzucał mechanicznie, coraz szybciej, w tempie karabinu maszynowego, słowa - obraz stres- Śmierć towarzyszy walki była kroplą, która przelała czarę jego odporności, psychika była już kompletnie skorodowana. Moim zdaniem, ten oficer nie powinien w ogóle trafić na misję - uważa kierownik Kliniki Psychiatrii, płk dr n. med. Jan Wilk. Jest chyba jedynym lekarzem wojskowym, który ukończył medycynę w WAM i studia w Akademii Obrony Narodowej. Pracował w jednostce rozpoznawczej, w formacji, o której mawiano - „do jednorazowego użycia”. Wiedza i praktyka zaowocowały pracą na temat działania grup wsparcia psychologicznego w sytuacjach kryzysowych. Był rok 2001, o misji stabilizacyjnej w Iraku ani o ostrym i przewlekłym stresie pourazowym (ASD, PTSD) w Polsce nikomu się nawet nie śniło. Lekarz zakładał, że problem stresu, śmierci i reakcji na nią musi być integralną częścią szkolenia armii, bo kryzys kiedyś nadejdzie. Nie wytrzymaliGdy sytuacje kryzysu stały się faktem, płk dr Wilk rozpoczął konfrontację swoich koncepcji z rzeczywistością. Przez misje pokojowe i stabilizacyjne przeszedł personel kliniki. - Wszędzie, gdzie jest realne działanie bojowe, tam są problemy, wynikające z przerażającej konfrontacji ze śmiercią, z oddalenia, niepewności, nadmiaru lub monotonii służby. Pojawia się korozyjny stres, używki - mówi „Kontradmirał Xawery Czernicki’ (jeden najnowszych polskich okrętów ), działał w rejonie Zatoki Perskiej. Zmiana załogi nastąpić miała za o pół roku, ale obietnicy nie dotrzymano. Pojawiły się problemy, trzeba było ewakuować lekarza, kapelana i oficera kontrwywiadu. Nie wytrzymali, zbyt często byli „odgromnikami”, na których marynarze wylewali swoje emocje, strachy, tąpniecieReakcja na ostry stres bywa różna: ktoś w panice ucieka przed siebie, inny zastyga w bezruchu lub nie jest w stanie wydusić z siebie głosu. Na jawie i we śnie przez głowę przewijają się obrazy traumatycznych zdarzeń, stop-klatki przerażających emocji i wydarzeń, film nie chce się zatrzymać. Jednym z pierwszych ewakuowanych z Iraku był psychiatra. Nie wytrzymał napięcia, spowodowanego nieustannym ostrzałem: alarm, schron, alarm, „kradziony” sen w hełmie i kamizelce kuloodpornej, po kolejnym ostrzale po prostu nie wyszedł ze schronu. Finał: z drugiej zmiany życie napisało brutalny scenariusz: strzelanie z rakiet i moździerzy, zamachy, pułapki na drogach, powstanie Muktady Al Sadra. W An Nadżaf dwa polskie plutony i pluton bułgarski chroniły obiekty rządowe przed wrogim tłumem. Sami w arabskim morzu. Policję i wojsko też mieli przeciwko sobie. Fruwały pociski, oślepiały rakiety. Żołnierze wystrzelali przez dobę prawie 4 tony amunicji. Żaden nie zginął. Rano desantowały ich śmigłowce. Siedmiu wspaniałych z dywizji żagańskiej „tąpnęło” dopiero wtedy, gdy znaleźli się w bazie, gdy wypaliła się adrenalina. Plutonowy X pełnił wartę w bułgarskim „campie”, gdy w obozowisko wjechała ciężarówka naszpikowana materiałami wybuchowymi. Zobaczył ludzi rozrywanych na strzępy, szczątki ich ciał zbierane do worków - też je zbierał. Po służbie usiadł w kącie namiotu i nie było siły, żeby go stamtąd wyciągnać. Bał się otwartej przestrzeni, dygotał, nie mógł spać ani jeść. - Brzmi to jak paradoks, ale stres pola walki jest reakcją normalnych ludzi na nienormalne sytuacje, świadczy o ich zdrowiu psychicznym, tylko psychopaci nie odczuwają emocji - mówi dr mówią, że ostry stres może przejść w ciągu kilku dni, bo psychika każdego człowieka ma naturalne mechanizmy obronne, bo żołnierze są przygotowywani do zabijania. ASD może przejść w formę przewlekłą, sztuką jest nie dopuścić do utrwalenia objawów psychopatologicznych. Żołnierze i dowódcy powinni być szkoleni w tym zakresie, muszą ufać sobie nawzajem, wspierać. Praca nad psychiką, nauka reagowania w sytuacji, gdy wszystko wokół się „sypie”, musi być wkomponowana w system selekcji i szkolenia wojska. Tak jest w armii amerykańskiej, brytyjskiej, izraelskiej, u nas tylko w elitarnych formacjach, takich jak GROM, Formoza czy 1. Pułk Komandosów z Lekarz robi wszystko, aby ulżyć żolnierzowi w cierpieniu, ale, choć to brzmi okrutnie, musi też zadbać o odnowienie gotowości bojowej grupy - mówi dr Wilk. - W pododdziałach szturmowych w ciągu dnia walki „wykruszalność” psychiczna sięga 60 proc. Wynika z tego, że żołnierz może być „użyty” najwyżej dwa dni. Nie ma kto walczyć. Trzeba więc zrobić wszystko, aby człowiek jak najszybciej wrócił do wykonywania swoich armii polskiej w sytuacji kryzysowej natychmiastową reakcją jest ewakuacja medyczna. Żołnierzy w ASD, jako osoby chore, odsyła się do kraju. Najczęściej czekają na transport samolotem kilka tygodni, w efekcie docierają do kliniki z utrwalonymi objawami psychopatologicznymi. Po akcji w An Nadżaf 7 osób dwa tygodnie leżało w szpitalu w Karbali, stamtąd przewieziono ich do kraju przez Ramstein. Do bydgoskiej kliniki trafili za późno na szybką, skuteczną terapię ASD. Część poradziła sobie już sama, część wymagała leczenia. Dziś są zdrowi, ale w cywilu. Armia ich nie chciała, bo noszą stygmat, „tych, których trzeba było ewakuować z pola walki. Tych, co zawiedli”. Izraelski wzorzecMogło być inaczej. Zdaniem bydgoskich psychiatrów, gdy zawodzą możliwości kompensacyjne człowieka, potrzebna jest interwencja zespołu kryzysowego. Grupa składająca się z psychologa, psychiatry i terapeuty powinna, nie później niż w ciągu 48-72 godzin, dotrzeć do żołnierzy, na miejscu przeprowadzić selekcję i debriefing, czyli oczyszczenie z przebytej traumy, powtórne jej przeżycie, skanalizowanie i rozładowanie emocji. Nie można osób, które wykazują objawy zaburzeń, od razu wycofywać z pododdziału do szpitala, gdyż utrwala się w nich przekonanie, że są chorzy, że dzieje się z nimi coś złego. Dr Wilk powołuje się na znakomite wzorce z okresu wojen z Arabami. - Psychiatrzy stawiali namioty w pobliżu frontu. Żołnierze porażeni ostrym stresem słyszeli odgłosy wojny: wystrzały, wybuchy, żyli wojskowym rytmem dnia, nie byli izolowani od swoich kolegów, a grupa terapeutyczna prowadziła z nimi debriefing. W ciągu kilku dni 80 proc. żołnierzy wracało do walki!Pomysł zabrała WarszawaW 10 WSK w Bydgoszczy opracowano projekt ośrodka leczenia ofiar wojen, katastrof i konfliktów zbrojnych, w oparciu o który miały też działać grupy reagowania kryzysowego. Na jego uruchomienie potrzeba było 3-4 mln zł . - Niestety zabrano nam pomysł, plany i opracowaną dokumentację, a minister obrony zakazał kontaktów z prasą. Projekt zrealizowano w Warszawie jako własny, a pacjentów z Iraku i tak przywożą do nas - mówi psychiatra bez owijania w zmieni coś fakt, że szefem służby zdrowia Wojska Polskiego został były komendant bydgoskiego szpitala, autor opisywanego projektu?

Taczyński Jacek Lek Med Psychiatra Prywatny Specjalistyczny Gabinet Psychiatryczny - Obrońców Bydgoszczy - Bydgoszcz, Pologne revues et expériences par des résidents locaux. Découvrez les meilleurs restaurants, bars, cafés, salons de coiffure locaux et bien plus encore, sur Tupalo
.
  • 4d0hjo65yu.pages.dev/17
  • 4d0hjo65yu.pages.dev/300
  • 4d0hjo65yu.pages.dev/89
  • 4d0hjo65yu.pages.dev/129
  • 4d0hjo65yu.pages.dev/190
  • 4d0hjo65yu.pages.dev/69
  • 4d0hjo65yu.pages.dev/183
  • 4d0hjo65yu.pages.dev/151
  • 4d0hjo65yu.pages.dev/274
  • dr jan wilk psychiatra bydgoszcz